Włamywaczka wpadła po 9 latach
Do obu przestępstw doszło w 2004 roku w Łobzie. W lutym nieznany sprawca skradł z samochodu,zaparkowanego w garażu, wówczas 50 letniego mieszkańca tej miejscowości, portfel z pieniędzmi oraz dokumentami. Podczas tego zdarzenia napadnięta i pobita miała zostać synowa poszkodowanego. Dwa miesiące później, nieznany sprawca włamał się do domu 50 latka i po splądrowaniu mieszkania zabrał z niego pieniądze w kwocie 500 zł. Pomimo wytężonej pracy, nie udało się wówczas wykryć sprawcy tych przestępstw. Nikt nie podejrzewał synowej poszkodowanego ponieważ posiadała klucze do domu teścia a ponadto w dniu włamania miała przebywać z dzieckiem w Jarocinie.
Na trop sprawczyni wpadł poszkodowany. W czerwcu br. jej mąż wezwał policję, gdyż kobieta była pijana i awanturowała się w domu. Po interwencji, w obecności teścia miała powiedzieć, że dawno temu zabrała mu pieniądze ale teraz nic już jej nie może zrobić. Kilka dni później kobieta wyjechała i zerwała kontakt z rodziną. 25 lipca okradziony mieszkaniec Łobza przyszedł do jarocińskiej komendy i opowiedział funkcjonariuszom o wyznaniach synowej. Kryminalni postanowili jeszcze raz przyjrzeć się sprawie i rozpocząć ustalanie miejsca pobytu 36 latki. Kluczowymi w rozwiązaniu tej sprawy były zeznania kobiety. Pewna, że sprawa uległa już przedawnieniu, dokładnie opowiedziała policjantom, jak sfingowała napaść na siebie obok garażu i jak dokonała włamania do domu. Po skradzeniu pieniędzy zabrała dziecko i szybko pojechała do Jarocina, skąd wróciła razem z teściową. Kobieta zapewniła sobie doskonałe alibi.
Włamywaczka nie kryła zdziwienia, gdy policjanci przedstawili jej zarzuty kradzieży i kradzieży z włamaniem. Za swoje czyny może spędzić w więzieniu nawet 10 lat.